środa, 27 sierpnia 2014

[Rozdział 2] Nowe twarze :)


ViolettaPostanowiłam się odezwać, bo jak widać On nie da rady.
- Cześć - powiedziała na równi z nieznajomym.
- Jak masz na imię? - i znowu to samo.
- Jeśli znowu się to... - musiałam się zaśmiać. Nie byłam jedyna, bo On też się zaśmiał. Uroczo się śmieje. Ma taki piękny uśmiech.
- To ja jestem Violetta - powiedziała gdy się uspokoiliśmy. Ciekawa jak On ma na imię.
- Jestem Leon - ach jakie piękne imię. - Co Cię tu sprowadza? - dodał. Co ja mam mu odpowiedzieć? Nie powiem przecież, że przyjechałam tu z Madrytu, bo tata tak chciał.
- Em... Postanowiliśmy z tata, że się tutaj przeprowadzimy.
- A kiedy się tu przeprowadziliście?
- Yyyy... no dzisiaj - powiedziałam mniej pewna siebie. Nie wiem czemu, ale nie chciałam, żeby Leon się o ty dowiedział.
- To ktoś musi Cię oprowadzić po naszym jakże pięknym Buenos Aires - zaśmiał się. Jest genialny.
- A chcesz mnie oprowadzić? - uśmiechnęłam się tak jakoś krzywo.
- Nie - powiedział poważnie. - Żarcik... oczywiście, że chcę. Chodź. - a już się przestraszyłam. Na prawdę myślałam, że mówi serio. Umie udawać.

*5 minut później*
- Gdzie idziemy? - prowadził mnie po jakichś chaszczach i się jeszcze cieszył. Czasami to mam ochotę go udusić, znaczy znam go od jakiejś godziny, ale o tak mam ochotę go udusić.
- Leon! Odezwiesz się w końcu?! - powtórzyłam, bo poprzednim razem specjalnie nie usłyszał.
- Przecież się odzywam - czy On chcę zrobić ze mnie idiotkę?
- Tak Leon, a ja jestem księżniczka.
- No dobra, przepraszam. To może opowiesz mi coś o sobie? - i co ja mam mu powiedzieć? Mam powiedzieć, że mam nadopiekuńczego tatę? Że nie mam mamy? Znaczy nie, to że nie mam mamy muszę mu powiedzieć... - Halo Violetta!
- No to tak. Mam 18 lat. Moja mama zginęła w wypadku samochodowym. Mam nadopiekuńczego tatę. Urodziłam się w Madrycie, tam miałam chłopaka,Diego, ale musieliśmy się rozstać, bo musiał wyjechać. Co by tu jeszcze? No nie wiem... Może teraz Ty opowiesz coś o sobie? - postanowiłam powiedzieć mu prawdę. Nie będę zaczynała znajomości od kłamstwa.
- Hmmm... Co by tu powiedzieć. No to może... Mam 18 lat. Urodziny mam 19 grudnia, czyli za 7 miesięcy. Miałem dziewczynę, ale zerwała ze mną, bo za bardzo "gwiazdorzyłem" Mama i tata mają pracę we Włoszech i prawie cały czas siedzą tam, a ja mieszkam sam. No i nie wiem co jeszcze... A! Uczę się śpiewać i tańczyć w Studio On Beat, tutaj nie daleko.
- Oki. Leon gdzie my idziemy? - zapytałam, bo już na prawdę długo szliśmy, a ja nie wiedziałam gdzie idziemy.
- Violetta. Nie ufasz mi?
- Leon. Znam Cię od 2 godzin, nie wiem czy mogę Ci ufać.
- A no masz rację. Czuję jakbyśmy znali się od zawsze..
- Cieszę się, nie spodziewałam się tego.  To gdzie idziemy?
- Strasznie niecierpliwa jesteś.
- Wiem. No powiesz mi czy nie?
- Violetta...
- Leon!! - już się troszkę wkurzyłam. No ile można...

Angie

Nareszcie będę mogła zobaczyć się z Violettą. Dzisiaj przyleciała z Germanem do Buenos Aires z Madrytu. Wiem to od mojej mamy, Angeliki. Nagle poczułam wibracje. To German. Co On może ode mnie chcieć?

~Rozmowa telefoniczna. German & Angie~
- Witam Cię Angie.
- Dzień dobry panie Germanie. Co się stało, że do mnie dzwonisz?
- Dowiedziałem się, że uczyć w Studio On Beat...
- No tak uczę. A o co chodzi?
- Violetta chcę się tam zapisać. Chciałbym zapytać czy będziesz jej tam pilnować...
- German... Violetta ma już 18 lat sama da sobie radę.
- Serio tak uważasz?
- No tak. German pozwól jej  na więcej, nie zamykaj je w pokoju, pozwalaj jej na spotkania z przyjaciółmi.
- Jednak masz rację. Dziękuję Angie.
- Nie ma za co.
- Wpadłabyś dzisiaj do nas na kolację o 19?
- Jasne. Do zobaczenia!
- Pa i jeszcze raz dziękuję!

Ta rozmowa była inna niż zwykle. German się zmienia. Violetta chcę się uczyć śpiewać. Wspaniale!

Francesca

Siedzę sobie z Cami i Ludmi w naszym miejscu. W miejscu naszej paczki. Przychodzimy tutaj codziennie i spędzamy tu dobre 3 godziny a czasami nawet więcej.
- Ej dziewczyny, patrzcie! Czy to Leon z jakąś laska? - krzyknęłam gdy tylko go zauważyłam. Nie będę ukrywać, zabolało mnie to, że Leon idzie tutaj z jakąś dziewczyną, a ja jako jego najlepsza przyjaciółka nic o tym nie wiem. Trudno.
- Tak! To na pewno Leon, ale ja nie poznaje tej dziewczyny, a Wy? - Ludmi, jak to Ludmi. Jest zazdrosna, bo Leon jej sie podoba i można powiedzieć, że za jakieś parę dni byliby razem jakby nie ta laska.
- A jak dla mnie pasują do siebie. Dziewczyna jest ładna, Leon przystojny i ok. Dobra, cicho idą tu! - a Camila jak zwykle musiała powiedzieć coś normalnego.
- Cześć dziewczyny! To jest Violetta - przywitał się Leon i przedstawił dziewczynę.
- Cześć - "Vilu" jakoś dziwnie wygląda. Przywitałam się z nią jako jedyna no ale cóż.

Violetta

Leon zaprowadził mnie w jakieś dziwne miejsce. Siedziały tam 3 dziewczyny, dwie czarne i jedna blondynka. Ta blondynka jakoś tak dziwnie na mnie patrzyła. Wydaje mi się, że Leon jej się strasznie podoba. Chcę iść stąd jak najdalej i nie wracać, bo za chwilę ta blondynka mi coś zrobi.
- Cześć dziewczyny. Jestem Violetta, ale mówcie mi Viola -musiałam coś powiedzieć. Może się z nimi zaprzyjaźnie?
- Cześć. Jestem Ludmiła - "Ludmi" zrobiła coś czego się nie spodziewałam. Nadepnęła mi na stopę i przybliżyła się, żeby powiedzieć mi coś na ucho. - Leon jest i będzie mój. Żadna laska mi go nie zabierze. - zaczynam się bać tej całej Ludmiły. - To jest Francesca, ale mów jej Fran, a to Camila, czyli Cami. Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy. - dodała teraz łagodniej i tak, żeby każdy usłyszał, a w szczególności Leon.
- No, Ludmiła Ci już wszystkie dziewczyny przedstawiła, więc ja mam to z głowy. To jest nasze tajne miejsce o którym wiedzą tylko nasi przyjaciele. - powiedział Leon i usiadł obok Ludmiły. W tym momencie poczułam dziwne ukłucie w sercu...

Dlaczego? Dowiecie w kolejnym rozdziale :) 

______________________________________
Tak prezentuję się rozdział 2! :) Mam nadzieję, że Wam się podoba! :) Jeśli pod tym rozdziałem będzie 2 komentarze to jutro zamiast informacji o aktorach pojawi się rozdział, więc to zależy od Was a nie ode mnie :)) 

3 komentarze: