Zeszłam z Leonem na dół, a to był błąd życia... W drzwiach stał mój były chłopak... Diego.
-Hej - usłyszałam niepewne mruknięcie chłopaka.
Że co? Czego on ode mnie chce? Rano wyraźnie zaznaczyłam że to co nas łączyło zaliczam do przeszłości...
-Po co przyszedłeś? - warknęłam nie czuląc się nad słowami.
-My powinniśmy... Znaczy ja... - plątał się w słowach wyraźnie zaskoczony moją reakcją.
-Co ty? - zaczęłam go ponaglać.
-Moglibyśmy zamienić parę słów? - zapytał cicho.
-Noo... dobrze. Mów.. - warknęłam niezbyt zadowolona z obecności Diego.
-Sami... - dodał niepewnie i popatrzył przeszywającym wzrokiem na Leona.
Przekręciłam teatralnie oczami i ręką wskazałam wyjście na taras, gdy Diego ruszył w kierunku wskazanego miejsca uśmiechnęłam się przepraszająco do Leona i ruszyłam za chłopakiem.
-Proszę jesteśmy sami. Mów... byle szybko. - warknęłam w stronę chłopaka. Diego popatrzy na mnie niepewnie, ups.. chyba przesadziłam. Mimo tego udałam że nic nie zauważyłam.
- Viola, wiesz przecież że nadal cię kocham, dlaczego by nie odbudować naszych relacji. Hmm...? - powiedział, rękę układając na moim policzku... oczywiście ją strzepnęłam.
-No chyba sobie żartujesz! Gdybyś chciał nigdy nie zerwałbyś ze mną kontaktu. - Wybuchnęłam z trudem powstrzymując łzy.
-Kochanie wiesz że to było nieuniknione... Musiałem wyjechać, ale teraz kiedy na powrót mieszkamy blisko siebie, możemy to zmienić. - zrobił krok w moją stronę, na co ja odsunęłam się do tyłu.
-Nie..."MY" to już przeszłość zrozum to... Nie kocham cię już Diego...
-Viola nie mów tak, ranisz mnie... - powiedział... z litością??
-Nic mnie to nie obchodzi, Ty zraniłeś mnie o wiele bardziej... To koniec... - to zdanie kosztowało mnie o wiele więcej niż każde inne. Mimo że nic już do niego nie czułam, przecież nie byłam egoistką...
-Ahh tak? Teraz zabrałaś się za następnego co?! - jego głos w kilka chwil zmienił się z normalnego na bardzo agresywny... - Na pewno bardzo cierpiałaś ... - dodał z kpiną.
- Nie musisz mi wierzyć... - odburknęłam i już miałam coś dopowiedzieć kiedy mi przerwał.
-...ale całe szczęście na pewno miałaś wielu łóżkowych przyjaciół - dokończył na co przewróciłam tęczówkami.
-Pff.. mogła bym się oburzyć, ale byle kto mnie nie obrazi - odgryzłam się i już miałam mu powiedzieć żeby się wynosił kiedy po raz kolejny mi przerwał.
-Jemu też dasz i go zostawisz? - zapytał z cwaniackim uśmieszkiem.
Jak on może?! Co za idiota... Jak ja mogłam z kimś takim chodzić?! Myślałam a w środku wypełniała mnie wściekłość ... Chciałam mu zrobić na złość...
-Mylisz się... Kocham Leona tak bardzo jak ciebie nigdy bym nie pokochała, jesteś tak wielkim idiotą, że nawet nie zauważyłeś faktu iż nigdy cię nie kochałam, a nasz związek to była tylko zabawa...- i świetnie mi się to udało. Na mojej twarzy pojawił się perfidny uśmiech.
Chłopak stał nic nie mówiąc, jego wzrok był utkwiony na jego butach ... Po chwili podniósł głowę, na jego twarzy było widać wymalowaną wściekłość... Podszedł do mnie szybkim krokiem... Naprawdę był przerażający.
-Ty suko! I tak będziesz tylko moja... - uderzył mnie pięścią w twarz, poczułam silny ból w lewej części buzi, a obraz przed oczami stawał się coraz mniej widoczny....
Obudziłam się w... samochodzie... Głowa niemiłosiernie mnie bolała, a moje ręce i nogi były przywiązane do siedzenia. Obok mnie na miejscu kierowcy, siedział Diego, jego mina była bez wyrazu, skupiona na drodze... Kiedy doszłam do siebie postanowiłam przerwać niezręczną ciszę...
-Co masz zamiar ze mną zrobić? - starałam się aby mój głos brzmiał surowo... Brak odpowiedzi.
-Diego... zadałam pytanie?! - znowu to samo.
-Do cholery odezwij się ! - krzyknęłam sfrustrowana...
-Nie krzycz tak głośno kochanie... - jego głos był taki słodki, zupełnie nie przypominał chłopaka który mnie uderzył. Jego ręka wylądowała na moim nagim kolanie. Starałam się zabrać nogę, niestety sznur mi to uniemożliwiał....
-Nie dotykaj mnie idioto! - warknęłam, ale chłopak coraz bardziej skupiał się na obmacywaniu mnie, przestając patrzeć na drogę... Nagle przed nami pojawiła się ciężarówka.
-Cholera! DIEGO UWAŻAJ!!!....
♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣// TiTuś
Hej wszystkim! to mój pierwszy rozdział tutaj, więc mam nadzieję że wam się spodoba. Za wszystkie ewentualne błędy przepraszam. Jeśli Wam się spodoba to proszę skomentujcie... dla Was to tylko chwilka a dla nas ogromna motywacja ;) Do następnego... Trzymajcie się ;* :)
-Hej - usłyszałam niepewne mruknięcie chłopaka.
Że co? Czego on ode mnie chce? Rano wyraźnie zaznaczyłam że to co nas łączyło zaliczam do przeszłości...
-Po co przyszedłeś? - warknęłam nie czuląc się nad słowami.
-My powinniśmy... Znaczy ja... - plątał się w słowach wyraźnie zaskoczony moją reakcją.
-Co ty? - zaczęłam go ponaglać.
-Moglibyśmy zamienić parę słów? - zapytał cicho.
-Noo... dobrze. Mów.. - warknęłam niezbyt zadowolona z obecności Diego.
-Sami... - dodał niepewnie i popatrzył przeszywającym wzrokiem na Leona.
Przekręciłam teatralnie oczami i ręką wskazałam wyjście na taras, gdy Diego ruszył w kierunku wskazanego miejsca uśmiechnęłam się przepraszająco do Leona i ruszyłam za chłopakiem.
-Proszę jesteśmy sami. Mów... byle szybko. - warknęłam w stronę chłopaka. Diego popatrzy na mnie niepewnie, ups.. chyba przesadziłam. Mimo tego udałam że nic nie zauważyłam.
- Viola, wiesz przecież że nadal cię kocham, dlaczego by nie odbudować naszych relacji. Hmm...? - powiedział, rękę układając na moim policzku... oczywiście ją strzepnęłam.
-No chyba sobie żartujesz! Gdybyś chciał nigdy nie zerwałbyś ze mną kontaktu. - Wybuchnęłam z trudem powstrzymując łzy.
-Kochanie wiesz że to było nieuniknione... Musiałem wyjechać, ale teraz kiedy na powrót mieszkamy blisko siebie, możemy to zmienić. - zrobił krok w moją stronę, na co ja odsunęłam się do tyłu.
-Nie..."MY" to już przeszłość zrozum to... Nie kocham cię już Diego...
-Viola nie mów tak, ranisz mnie... - powiedział... z litością??
-Nic mnie to nie obchodzi, Ty zraniłeś mnie o wiele bardziej... To koniec... - to zdanie kosztowało mnie o wiele więcej niż każde inne. Mimo że nic już do niego nie czułam, przecież nie byłam egoistką...
-Ahh tak? Teraz zabrałaś się za następnego co?! - jego głos w kilka chwil zmienił się z normalnego na bardzo agresywny... - Na pewno bardzo cierpiałaś ... - dodał z kpiną.
- Nie musisz mi wierzyć... - odburknęłam i już miałam coś dopowiedzieć kiedy mi przerwał.
-...ale całe szczęście na pewno miałaś wielu łóżkowych przyjaciół - dokończył na co przewróciłam tęczówkami.
-Pff.. mogła bym się oburzyć, ale byle kto mnie nie obrazi - odgryzłam się i już miałam mu powiedzieć żeby się wynosił kiedy po raz kolejny mi przerwał.
-Jemu też dasz i go zostawisz? - zapytał z cwaniackim uśmieszkiem.
Jak on może?! Co za idiota... Jak ja mogłam z kimś takim chodzić?! Myślałam a w środku wypełniała mnie wściekłość ... Chciałam mu zrobić na złość...
-Mylisz się... Kocham Leona tak bardzo jak ciebie nigdy bym nie pokochała, jesteś tak wielkim idiotą, że nawet nie zauważyłeś faktu iż nigdy cię nie kochałam, a nasz związek to była tylko zabawa...- i świetnie mi się to udało. Na mojej twarzy pojawił się perfidny uśmiech.
Chłopak stał nic nie mówiąc, jego wzrok był utkwiony na jego butach ... Po chwili podniósł głowę, na jego twarzy było widać wymalowaną wściekłość... Podszedł do mnie szybkim krokiem... Naprawdę był przerażający.
-Ty suko! I tak będziesz tylko moja... - uderzył mnie pięścią w twarz, poczułam silny ból w lewej części buzi, a obraz przed oczami stawał się coraz mniej widoczny....
Obudziłam się w... samochodzie... Głowa niemiłosiernie mnie bolała, a moje ręce i nogi były przywiązane do siedzenia. Obok mnie na miejscu kierowcy, siedział Diego, jego mina była bez wyrazu, skupiona na drodze... Kiedy doszłam do siebie postanowiłam przerwać niezręczną ciszę...
-Co masz zamiar ze mną zrobić? - starałam się aby mój głos brzmiał surowo... Brak odpowiedzi.
-Diego... zadałam pytanie?! - znowu to samo.
-Do cholery odezwij się ! - krzyknęłam sfrustrowana...
-Nie krzycz tak głośno kochanie... - jego głos był taki słodki, zupełnie nie przypominał chłopaka który mnie uderzył. Jego ręka wylądowała na moim nagim kolanie. Starałam się zabrać nogę, niestety sznur mi to uniemożliwiał....
-Nie dotykaj mnie idioto! - warknęłam, ale chłopak coraz bardziej skupiał się na obmacywaniu mnie, przestając patrzeć na drogę... Nagle przed nami pojawiła się ciężarówka.
-Cholera! DIEGO UWAŻAJ!!!....
♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣// TiTuś
Hej wszystkim! to mój pierwszy rozdział tutaj, więc mam nadzieję że wam się spodoba. Za wszystkie ewentualne błędy przepraszam. Jeśli Wam się spodoba to proszę skomentujcie... dla Was to tylko chwilka a dla nas ogromna motywacja ;) Do następnego... Trzymajcie się ;* :)